|
|
|
|
Orzechowo
Forum dla ludzi |
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Gimli Miły Krasnolud
Moderator
Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/2
Skąd: Z butelki tuszu ,,,
|
Wysłany:
Sob 21:13, 21 Sty 2006 |
|
No więc żeby troszku was ożywić robie te... ten temat.
" Zabawa " polega na tym że piszecietutaj nazwy swoich opowianek ja je precyzyjnie oceniam i puntuje za każde opowiadanko można mamsymalnie uzyskać 20 pkt. Jesli uzyskasz 15 pkt to potem możesz dać next opowiadanie i uzyskć next 15 i masz wtedy 30.
Np . 2 tyg. później
#1 Jasiu 80pkt.
#2 Zosia 75pkt
#3 Frania 60pkt
#4 Paula 55pkt
I . t . p .
Mam nadzieje ze się podoba.
LISTA!.~~
-
#1 Orzech 15 PKT
#1 Amelka 15PKT |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gimli Miły Krasnolud dnia Pon 16:58, 23 Sty 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Orzech
Admin Wszechmogący
Dołączył: 25 Cze 2005
Posty: 874
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Z rzeczywistości
|
Wysłany:
Nie 11:44, 22 Sty 2006 |
|
Memories
Odcinek I
Zapowiadał się kolejny nudny dzień. Marta Sarka, studentka drugiego roku dziennikarstwa, otworzyła swoje niebieskie oczy. Przez zasunięte, jasne firanki sączyło się delikatne światło.
-Czy to nadal sen? - powiedziała na głos dziewczyna, przecierając czoło. Impreza. Dotarło do niej i zadrżała. Zaatakował ją nagły ból głowy.
-Pieprzone drinki Bartka... To wszystko ich wina! - tłumaczyła sobie w duchu. Wygramoliła się spod kołdry i po potężnym ziewnięciu spojrzała w swoje odbicie w lustrze. Ukazała jej się młoda, zaspana kobieta z burzą rozczochranych, rudych włosów. Była bardzo skryta i prawie nikt nie mógł odgadnąć, jaka jest naprawdę. Wiedzieli to tylko jej przyjaciele. Odpowiedzialna, ułożona optymistka - tak można było ją opisać w kilku słowach.
Marta na boso, w swojej różowej piżamie, podreptała w głąb domu, a ponieważ była sobota, jak zwykle nie było nikogo, oprócz niej. Nie spodziewała się więc, że natknie się na matkę lub ojca. I rzeczywiście, w mieszkaniu nie było żywej duszy. Dziewczyna postanowiła zjeść skromne śniadanie, składające się z płatków i szklanki soku pomarańczowego. Umówiła się z przyjaciółmi w kręgielni na trzynastą. Zegar wybijał dwunastą, więc musiała się spieszyć. W pewnym momencie, ku zdziwieniu dziewczyny, usłyszała szczęk kluczy. Do kuchni weszła jej matka.
Pani Helena Sarka była kobietą miłą i trochę roztrzepaną, która niedawno osiągnęła złoty wiek - czterdziestkę. Porzuciła szkołę w wieku osiemnastu lat, ponieważ urodziła swoją córeczką - Martę. Teraz spełniała się zawodowo jako konsultantka mody.
-Witaj, kochanie! - powiedziała Helena, siadając koło dziewczyny.
-Hej mamuś. Dlaczego tak wcześnie wróciłaś?
-Nie byłam dzisiaj w pracy. Szef dał mi wolne. Poszłam na zakupy! - powiedziała podekscytowana. Marcie chciało się śmiać z tego, jak dziecinnie potrafi zachowywać się jej matka.
-Ale nic nie kupiłam... - dodała po chwili kobieta. Marta spojrzała na nią, lekko zdziwiona.
- Dlaczego?
-A to dlatego, że nie doszłam do centrum, ponieważ spotkałam starą znajomą i się zagadałyśmy, a przecież dzisiaj mamy gości, więc muszę przygotować jakiś obiad.
-O! A kto przychodzi?
-Rodzice Maćka! No coś ty, córciu, zapomniałaś?
-A no tak.. Na którą?
-Na dziewiętnastą, więc musisz wrócić do tej godziny.
-Dobrze. - odpowiedziała Marta i udała się do swojego pokoju. Wchodząc do niego natknęła się na zdjęcie całej paczki, która w ujętej na fotografii chwili, doskonale bawiła się na jakiejś imprezie.
Ona, Julia, Maciej, Kasia, Bartek, Asia i Piotrek. Wszyscy tam byli. To właśnie przy nich czuła się lepsza. To jej cały świat. Odłożyła zdjęcie i podeszła do szafy.
***
-Cholerne włosy! - krzyknęła Marta, która już ponad pół godziny walczyła z rozczesywaniem swoich kudłów. Miała ich już serdecznie dość. Podirytowana pobiegła do łazienki i włożyła czuprynę pod zimną wodę. Po następnych dwudziestu minutach studentka wyszła z domu wprost na poznańskie ulice. Była już spóźniona, a miała się znaleźć na drugim końcu miasta
-Taksówką, czy autobusem? - mamrotała do siebie. - Autobusem! - Po tej błyskotliwej decyzji popędziła na przystanek.
***
W autobusie były zaledwie dwie osoby, z czego jedna pogrążona w głębokim śnie. Ta druga, młody mężczyzna, wpatrywał się w nią z dziwnym błyskiem w oku. Marta jednak nie zwróciła na niego uwagi. Skasowała bilet i usiadła przy oknie, myśląc o wszystkim tym, na co normalnie nie miała czasu. Autobus zatrzymywał się i ruszał w swoim tempie. Ludzie wsiadali i wysiadali, jednak ten tajemniczy mężczyzna nadal stał na końcu autobusu i, wygłodniałym wzrokiem, obserwował Marta. Dziewczynie znudziło się siedzenie i stanęła przy wyjściu. Musiała dojechać aż do pętli. Na przedostatnim przystanku, mężczyzna stanął za nią. Poczuła intensywny zapach alkoholu. Przestraszyła się i chciała się wycofać, jednak gdy drzwi się otworzyły, zbir wypchnął Marta z autobusu i wysiadł. Dziewczyna z jękiem spadła na twardy beton. Czuła jak pęka jej kości w kolanie.
-O mój Boże! - pomyślała. Już chciała krzyknąć, gdy mężczyzna przyłożył jej zimny nóż do szyi.
-Piśniesz jedno słówko, a przysięgam, że posiekam cię na kawałki. - wycedził grubym głosem. Marta załkała cicho. Napastnik zaczął się śmiać i bez zastanowienia uderzył ją w tył głowy. Obraz, który widziała, zaczął się obracać coraz szybciej i szybciej, aż w końcu zamienił się w wielką, czarną plamę.
***
-Gdzie ona się podziewa? - westchnęła Asia. Razem z resztą, powoli zbliżali się do domu Marty. Szli przez park. Było już po szesnastej, a przyjaciółka do tej pory się nie zjawiła. Zaniepokoili się.
-Hmmm... - westchnął Maciek. - Zawsze była punktualna, a dzisiaj?
-Mówię wam! - włączyła się Julia, z uśmiechem na twarzy. - Zaspała, albo po prostu zapomniała. Telefon ma wyłączony, jak zwykle. Ostatnio jest strasznie roztrzepana..
Znaleźli się przed niewielkim domem jednorodzinnym z dużą, złotą szóstką na drzwiach. Julia nacisnęła na dzwonek. I nic. Ponowiła sygnał, a wtedy stanęła przed nimi mama Marty, która miała opuchnięte, zapłakane oczy.
-Dzieci... - wyszeptała i załkała. Padła w ramiona Bartka.
-O co chodzi, proszę pani? - zdziwił się chłopak, po czym spojrzał na równie zdziwionych przyjaciół.
-Mar... Marta nie żyje! Znaleziono ją na śmietniku z poderżniętym gardłem.
Edit=Imiona poprawione! ^^ |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Orzech dnia Nie 20:46, 22 Sty 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Gimli Miły Krasnolud
Moderator
Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/2
Skąd: Z butelki tuszu ,,,
|
Wysłany:
Nie 14:30, 22 Sty 2006 |
|
O... jestem w 1 gimnazjum a nie spotkałem jeszcze takie osoby , która po napisaniu opowiadania wywarła na mnie wrażenia. Naprawdę podobało mi się. Dostałeś 15 pkt i uzyskaleś #1 miejsce na liscie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kocio:*
Zawodnik
Dołączył: 31 Sie 2005
Posty: 891
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/2
Skąd: z...........zapomnialam :]
|
Wysłany:
Nie 23:30, 22 Sty 2006 |
|
Zmierzch
- Tak się go ładuje, później odbezpieczasz i pociągasz za spust. -
powiedział stary Gordon i wystrzelił do tarczy. Ta rozleciała się na
miliony kawałków. - Teraz już wiesz. Nie zapominaj go doładowywać, bateria
siada po trzystu strzałach, tu masz licznik, ile ci jeszcze zostało. A, i
jakby co, - rozejrzał się wokół i ściszył głos - to nie dostałeś tego u
mnie, rozumiesz?
Pokiwał głową. Wsunął blaster do wcześniej specjalnie uszytej wewnętrznej
kieszeni kurtki i podziękował. Ukradkiem opuścił strzelnicę i wsunął
pieniądze do szuflady biurka, poczym wyszedł ze sklepu.
Był dziś wyjątkowo duży ruch, zupełnie nie podobny do jego miasta. Ulice
przepełnione świszczącymi samochodami bez ustanku trąbiącymi na innych
przypominały korek, który codziennie zdarzał się w Warszawie, ale żeby w
Zamościu? Od ciągnących się oparów atomowych silników można się było
udusić, mimo, że chodnik oddalony był od jezdni ponad dwadzieścia metrów.
Vergil kierował się od razu do liceum, musiał zdążyć na pierwszą lekcyjną.
Wyszedł z ,,Miecz'' - a, sklepu z bronią i ruszył chodnikiem. Dziwne, że
sklep z tego typu akcesoriami mieścił się na wprost od jego szkoły... Może
sprzedawca Gordon chce tym skusić młodzież? Nie wszystkich, oczywiście.
Typowa szkolna mafia i tak jest uzbrojona, chodzi raczej o uczniów przez
nią gnębionych. Tych, którzy nie mogą już znieść wymuszeń i kradzieży,
posuwają się do takich drastycznych środków. I jest ich coraz więcej.
Mimo, że broń nadal jest dozwolona tylko dla ludzi dorosłych, za specjalną
opłatą Gordon sprzedaje cichcem blastery i miotacze mniejszego kalibru,
zarabiając dodatkowe pieniądze na zakazie państwa. Ale cóż on sobie z tego
robi? Organy ścigania są bardziej skorumpowane niż rząd, połowa zamojskiej
policji jest w rękach mafii. Ludzie strzelają do siebie na ulicach,
dochodzi do bitew gangów, giną niewinni. A prezydent miasta jest
powszechnie znanym i szanowanym bossem.
Tak więc nie pozostaje nic więcej uczciwemu Vergilowi jak uczyć się, a
pobieranie nauk w państwowej placówce kosztuje. Kosztuje codzienne
pobicia, kradzieże, a niekiedy życie. Sam dyrektor porusza się w
towarzystwie ochroniarzy. Za dużo nauczycieli zaginęło już w
niewyjaśnionych okolicznościach. Tak, jakby nagle odeszli z pracy. Nie
chciał słuchać woźnych, którzy znaleźli ich ciała w kotłowni. Bał się.
Uczeń więc najlepiej dla siebie zrobi, jeśli naruszy prawo państwa, a
potem kodeks życia chrześcijanina, jeśli w ogóle ktokolwiek wierzy w coś,
oprócz pieniądza, i uzbroi się. W gnata i cierpliwość.
Wszedł do szkoły. Korytarz był niemal pusty, nie licząc sprzątaczek. Nagle
jednak i te czmychnęły gdzieś, gdy pojawili się oni. Dwóch rosłych
bandziorów stanęło naprzeciw Vergila i czekało w milczeniu. Wiedzieli, że
jego klasa ma lekcje właśnie w tej sali, do której zagrodzili mu dostęp.
,,Więc będę miał szansę wypróbować nowy blaster'' - pomyślał - ,,Nie
wiedziałem, że to nastąpi teraz. Co by było, gdybym go dziś rano nie
kupił?'' Wyjął broń i przeładował.
- Wilarski, nie wiedziałem, że masz nową zabaweczkę. Tylko się nie
skalecz! - zarechotały basiory.
Ale on nie skaleczy się. Od ponad miesiąca chodził na strzelnicę i
ćwiczył umiejętność posługiwania się karabinkiem pneumatycznym. ,,Miejmy
nadzieję, że blaster jest podobny w obsłudze'' - pomyślał - Gdyby Gordon
nie brał pieniędzy za lekcje strzelania, chętnie bym się zgłosił. Teraz
było za późno. Ruszył na przód. Wiedział, że najlepiej zrobi, jeśli
zaatakuje pierwszy. Przez chwilę walczył ze sobą, ale wreszcie odważył
się. Pierwszy raz w życiu strzelał do ludzi.
Biegł strzelając i napierał na opryszków, ci cofali się w tył. W tej
właśnie chwili otworzyły się drzwi do klasy, z której wypadła
przestraszona młódź. Napastnicy zniknęli gdzieś wśród nawały. Vergil
schował broń szybciej, niż zdążył go z nią zobaczyć ktokolwiek. Podbiegł
do niego Indyk, przyjaciel ze szkolnej ławy i zaczął tłumaczyć.
- Stary, uciekamy! Idzie jakaś nowa nawałnica od strony rusków, ich wojska
przekroczyły właśnie granicę.
- No i co z tego, przecież cały czas tam jest gorąco. Raz rusek strzeli do
naszych, raz my do ruska. Nie ma się co tak przejmować.
- Ale nadali komunikat przez radio. To jakaś nowa inwazja, sprowadzili
wielkie siły.
- A my nic o tym nie wiemy?
- A skąd mamy wiedzieć, nie wiemy nic, odkąd strącili naszego satelitę.
Chodź, bo zajmą miejsca w schronie i będziemy musieli stać!
Wybiegli z gmachu i wpadli popychani z tyłu przez tłum do podziemnych
bunkrów, przeznaczonych specjalnie dla uczniów podczas manewrów, które
zdarzały się tu dość często. Jednak czasem tylko ginął jakiś cywil,
posypały się budynki lub uszkodzono drogę. Nic wielkiego. Wojny prowadzone
w tych czasach polegały głównie na wzajemnym zastraszaniu, najeżdżaniu
wrogich terenów. Wszyscy mieszkańcy większych metropolii mieli wyznaczone
bunkry i schrony, do których udawali się w wielkim pośpiechu w razie
nalotu. To zatrzymywało skutecznie krwioobieg miejskiego życia i
przynosiło straty państwu.
Dziś jednak nie wyglądało na to, że to kolejna igraszka ze strony
wschodnich sąsiadów. Zanosiło się na coś większego. Zwiadowcy donosili o
wielkich ruchach wroga, tymczasem polskie siły broniły jeszcze gór od
Austrii i pomagały Litwie odpierać ataki Szwecji. Zamość i jego obwód
opleciony był pasem umocnień i posiadał dość silną załogę, mogącą w każdej
chwili zrobić z miasta fortecę. Ponadto spod Biłgoraja zmierzały już dwie
dywizje pancerne, wprawione w boju z Austriakami. Rzesza austro -
niemiecka podpisała niedawno tygodniowe zawieszenie broni. Teraz jednak
największe zagrożenie ciągnie z nad Wołgi...[b]Zmierzch |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gimli Miły Krasnolud
Moderator
Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/2
Skąd: Z butelki tuszu ,,,
|
Wysłany:
Pon 16:59, 23 Sty 2006 |
|
Fajne, trochu interounkcji.
MAcie remis |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Babcia Rambo
Zastępca Kapitana Czarnych
Dołączył: 11 Sie 2005
Posty: 1418
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Z kibla
|
Wysłany:
Czw 20:38, 02 Mar 2006 |
|
poniewaz jak wszystkim wiadomo, nasz kochany Gimli Niemiły Krasnolud został zbanowany, więc temat ten nie może być kontynuowany, z powodu...no tego ze go nie ma.
chcialam juz zamknac potyczki lecz wppadłam na jakże błyskotliwy pomysł by najpierw zadać pytanie : czy ktoś chciałby wziąć rolę naszego kochanego Gimliego Miłego Krasnoluda i przejąć kontrolę nas tym tematem, czyli po prostu oceniać dawane tu opowiadanka?????
jak nikt nie bede chciał to zamykam.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|