elfette
Poprawiacz
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 531
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: znienacka
|
Wysłany:
Nie 23:22, 29 Sty 2006 |
|
poprzednie opowiadanie zostało porzucone. nie zamykam tematu, bo może kiedyś wróci mi motywacja. tymczasem zaczynam od nowa. mam nadzieję że wena mi nie przejdzie. i nie sugerujcie się tytułem. to nie będzie zerżnięte z Bezimiennej Opowieści Amelki.
a tak. formalności.
Tytuł: Bezimienna
Autor: elfette
Odcinków zamieszczonych: 1
Odcinków planowanych: 20...?
opowiadanie może zawierać treści neico brutalne. innymi słowy prawdopodobnie będą rżnąć się mieczami. poza tym prawdopodobnie natkniecie się na przekleństwa. mniej i bardziej soczyste.
ostrzegałam.
Nie jestem królową. Nie jestem wielką wojowniczką. Nie jestem pieprzoną arystokratką ani czarodziejką, ani bardzo utalentowaną bardką ani nikim z tych rzeczy. Jestem złodziejką.
Zdziwiony? Ha!
Nie, nic. Po prostu tak mi się wydawało. No ale w sumie co innego mogłeś zrobić oprócz zdziwienia się?
No tak, zasadniczo mogłęś wziąć kij i wypędzić mnie stąd, byle dalej, żebym cię nie okradła. Ale nie martw się. Swoich nie napadam.
Dobrze. Mogę już opowiadać?
No więc...
***
Wiesz, nie miałam specjalnie szczęśliwego dzieciństwa. Byliśmy biedni. Miałam czworo rodzeństwa, wiesz? I nie byłam ani najmłodsza, ani najstarsza. Środkowa byłam. Oczywiście, matka skupiała uwagę na najmłodszych, mnie i starszych... No nie, nie ignorowała. Wiesz, dawała jeść, rozmawiała, czasem przytuliła... Ale widać było, że tak naprawdę interesuje się tylko młodszymi. No to wiesz, cóż było robić, zostało...
Nie, nie uciec. Nie przerywaj mi.
No widzisz, i straciłam wątek. O czym ja mówiłam...?
Aha, już wiem. No więc, cóż było robić, nie miałam z kim rozmawiać i trzeba było poszukać sobie przyjaciół...
Wiesz, teraz, jak o tym myślę, to wydaje mi się, że jak wtedy któregoś dnia wyszłam z domu, to to była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam.
Nie pamiętam już dokładnie jak to było, w każdym razie wyszłam i ze trzy godziny później wróciłam z miłą świadomością, że znam kilka osób oprócz mojej rodziny. Ile ja wtedy miałam lat...? Oj, chyba z dziesięć czy jedenaście...
W każdym razie, jeszcze przed zobaczeniem domu, domku właściwie, miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Przeczucie, rozumiesz. Zaczęłam się rozglądać, chcąc się zorientować, o co właściwie chodzi mojemu przeczuciu. W międzyczasie doszłam na miejsce... I już wiedziałam. Spalone, zniszczone ruiny, wszędzie krew. Co kilkanaście kroków jakiś trup - mamy, siostry, psa...
Rozpłakałam się. Co ty byś zrobił na moim miejscu? Straciwszy wszystko - rodzinę, dom...?
No właśnie. Więc mi się nie dziw.
***
No ale wystarczy na dziś. Co prawda sam chciałeś, żebym ci coś opowiedziała, ale nie chcę cię zbytnio zanudzać. Poza tym już późno, karczmarz z piwem czeka... Chodźmy.
no, to by było na tyle. wiem, że krótkie. wiem, że nudne. mam nadzieję, że się rozkręci.
pozdrawiam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|